środa, 13 sierpnia 2014

Co najlepiej się sprzedaje, czyli fenomeny wydawnicze ostatnich kilkudziesięciu lat

"Harry Potter jest o przezwyciężaniu strachu, znajdowaniu wewnętrznej siły i robienia tego, co jest słuszne w walce z przeciwnościami. Zmierzch jest o tym, jak ważne jest to, by mieć chłopaka."
Stephen King

Kontynuując myśl Stephen`a Kinga, można, by rzec, że w "50 twarzach Greya" jest mowa o tym, ile trzeba poświęcić, by obezwładnić mężczyznę swoją osobą. Ale zacznijmy od początku.
Preferencje czytelników zmieniają się tak często, jak moda.
Niegdyś ludzie zaczytywali się w "Ani z Zielonego Wzgórza" (Lucy Mound Montgomer, książkach Agathy Christie, y), "Panu Samochodziku" (Zbigniew Nowicki), czy też literaturze J.R.R. Tolkiena.

Pierwszym światowym fenomenem, trwającym od 1997 roku do 2007 był "Harry Potter" na punkcie, którego oszalał cały świat. Wszyscy czytali, wszyscy oglądali, wszyscy niecierpliwie czekali na kolejne części. J.K.Rowling nieoczekiwanie stworzyła giganta, choć nikt z początku nie wierzył w jej sukces. Kto, by pomyślał, że kolejna książka na rynku, dotycząca magii, przyjaźni i poświęcenia sprawi że każdy będzie znać czarodzieja zwanego Harry Potter. Seria licząca 7 tomów, sprzedała się w ponad 450 milionach egzemplarzy i sprzedaje się po dziś dzień. Przetłumaczona na 67 języków, wywołująca zarówno entuzjazm czytelników, jak i oburzenie ze strony środowisk kościelnych, które zarzucają autorce sympatie wobec okultyzmu, satanizmu i neopoganizmu. Marka warta ponad 15 miliardów, głównie za sprawą ekranizacji, lecz jej wartość stopniowo wciąż wzrasta, dzięki "potteromaniakom".

W międzyczasie coraz większą popularność zdobywał Paulo Coelho, autor "Alchemika" z roku 1986, który sprzedał się w ponad 65 milionach kopii. Jednak ilość fanów jest porównywalna do krytyków, pomimo tego, że na rynku wydawniczym Coelho istnieje od roku 1974 po dzień dzisiejszy,autor odpowiedział na zarzuty dotyczące "kolekcji aforyzmów udających książki"-
"Pisarz nawołuje, by piraci wszystkich krajów łączyli się i „piratowali” całą jego twórczość! Według autora Pielgrzyma, takie działanie sprawi, nie tylko że będzie on częściej czytany, ale także, że… zarobi więcej pieniędzy."(książki.wp.pl)
Brazylijczyk sławę zdobył również w internecie, za pośrednictwem stron internetowych takich jak 9gag.com, gdzie publikowane jest jego zdjęcie i wymyślony "aforyzm". Niestety, wszystkim dogodzić się nie da.

Ponad 200 milionów sprzedanych kopii, dowodzi, że fikcja literacka, dotycząca pościgu, sztuki i religii sprzedaje się świetnie. Autor, zaledwie sześciu książek, wywołał światową burzę, szczególnie pośród środowisk kościelnych. Zarzucano mu kłamstwa, nieścisłości i manipulacje.Autor z kolei wypowiedział się, że niektórych rzeczy/faktów nie jest w stanie sprawdzić, min., że archiwów Watykańskich nie odwiedził.Jak się okazuje w 21 wieku, nie ma chyba nic lepszego niż afera na tle religijnym-to świetna darmowa reklama dla wydawnictwa. Książki sprzedają się, jak świeże bułeczki, autor zdaje się nic sobie z afery nie robić, a popularność rośnie.
Współczesny mistrz horroru-Stephen King, autor ponad 50 książek, kilkudziesięciu opowiadań jest jednym z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie. Czytelnicy cenią go zarówno za szczegółowość jak i odniesienia do innych jego pozycji. Dodatkowo przyjemnym faktem jest to, że człowiek, którego twórczość przekroczyła 350 milionów egzemplarzy, nie "bywa na salonach" i zdecydowanie nie spoczywa na laurach, tylko tworzy dalej. Pozostaje tylko czekać na kolejną książkę.
Niezwykły sukces wydawniczy odniósł Stieg Larsson swoją trylogią-Millenium, niestety pośmiertnie. Pierwszy tom został wydany rok po śmierci autora, w 2006 zaś nagrodzono Larssona Szklanym kluczem, za najlepszą skandynawską powieść kryminalną. Seria sprzedała się w ponad 60 milionach egzemplarzy, niestety, autor rozpoczął pracę nad tomem 4, jednak skrypt i zarys powieści jest w posiadaniu Evy Gabrielsson, jego wieloletniej partnerki, która z powodu problemów związanych ze sprawą spadkową, utrzymuje, że krewni Larssona nie mają prawa do zrealizowania testamentu. A szkoda..

Literacki "Pan życia i śmierci", zabójca rodów, morderca niewinnych kobiet i dzieci. George R.R. Martin, twórca serii "Pieśń lodu i ognia" zdobył popularność na całym świecie, min. za sprawą ekranizacji jego cyklu przez stację HBO. Jak wszystkim wiadomo, wykupienie praw do adaptacji przez stację, która nigdy nie wypuściła słabego serialu, musiało zakończyć się sukcesem. Ciekawe jest również to, że producenci serialu znają zakończenie serii, na wypadek śmierci autora lub, jeżeli serial przegoni książkę.

Seria "Zmierzch" wywołała falę sprzecznych reakcji-miękkie nogi u nastolatek, śmiech, zażenowanie i drwiny od starszych czytelników. Osobiście należę do ludzi, dla których wampiry wysysają krew, mordują i mieszkają w trumnach. Nie błyszczą w słońcu, zdecydowanie. Ponad 120 milionów sprzedanych kopii, 5 dużych produkcji filmowych, dziesiątki gadżetów, artykułów, wywiadów, sesji zdjęciowych. Kolejny gigant na rynku, powtórzył sukces J.K.Rowling, jednak fala krytyki jaka spadła zarówno na autorkę jak i na powieść mówi sama za siebie. Przerysowani bohaterowie, 'marysuizm' czy 'ochy' i 'achy' głównych bohaterów przez niemal połowę serii. Mówić można dużo, jednak seria odniosła sukces, czego niestety nie można powiedzieć już o wartości literackiej..
50 twarzy Greya. Na chwilę obecną, mówi się, że jest to fenomen, świetna opowieść o pożądaniu, poświęceniu i o tym, że nic nie dzieje się przypadkiem.Ponad 100 milionów sprzedanych kopii, w przyszłym roku do kin wchodzi ekranizacja a w księgarniach, jak grzyby po deszczu wychodzą nowe, zainspirowane trylogią E.L.James powieści erotyczne. Na czym w takim razie polega problem?
Wiele osób sięgnęło po książki James po prostu z ciekawości. Wielu czytelników zachęciła kampania marketingowa i sukces za granicą. Najdziwniejsze jest to, że największa ilość sprzedała się ze względu na treść, z której doczytać się można jedynie romansidła, wzbogaconego o sceny 'wyuzdanego' seksu. Zwolennicy igraszek pokroju bdsm, z pewnością mieli niezłą zabawę wczytując się w książkę, ponieważ to co zostało opisane przez pisarkę, może być co najwyżej przedmową.
James prócz stworzenia ogromnego popytu na literaturę erotyczną, nieumyślnie zaserwowała czytelnikom nijaką historię, szarych bohaterów i 'marysuizm'.

O literaturze erotycznej napiszę następny post.
Pozdrawiam serdecznie.

sobota, 2 sierpnia 2014

Korzystanie z social media a Powstanie Warszawskie

Od dobrych kilku lat, pomijając już fakt że rasa ludzka się uwstecznia, można zauważyć że pamięć o historii, o bliskich, zanika lecz uaktywnia się w internecie.
To słodkie że wstawisz na fejbuczka znicz, na prawdę. To świetnie, że udostępnisz utwór/filmik z yt na swoim 'łolu', ponieważ jest rocznica (tutaj wstaw jaka).
Ale to nie w tym rzecz..
Wczoraj (1.08) była 70-ta rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego.
Nie jest ważne czy wybuchło słusznie czy nie. Ważne jest że w roku 44, ubiegłego wieku, ludzie wciąż walczyli o wolność, swoją i następnych pokoleń.
W samym powstaniu zginęło ponad 100 tysięcy ludzi, więcej niż 20% zabudowań Warszawskich zostało zniszczonych, podczas trwania samego powstania, po czym były prowadzone działania, które miały na celu unicestwienie stolicy.
Czy na prawdę, żyjemy w czasach że świecące, dzwoniące pudełeczko, praca czy pośpiech są ważniejsze niż cześć poległym?
Ja osobiście , chwilę przed godziną 17, zamknęłam swój magiczny kiosk i wyszłam, nagrałam dźwięk syreny i obserwowałam reakcje ludzi. Wszystkie sprowadzały się do tego samego-
-Dzisiaj jakieś święto?
-Boże, czy to musi tak hałasować?
-O co chodzi?
Ilu z was, wielcy internetowi patrioci wstało na minutę?
Ilu z was na minutę zamilkło?
Ilu z was w ogóle wie, co działo się siedemdziesiąt lat temu?
Porażka i wstyd. Jeżeli my nie będziemy pamiętać o naszej historii, nikt tego za nas nie zrobi..

Zastanawia mnie też przypadek, że nasze niemal wszystkie znajomości przenieśliśmy do cyberprzestrzeni.
Ludzie nie spędzają razem czasu, nie wysyłają listów/kartek tylko sms`y, ważne są osiągnięcia w candy crush, a spotkanie dzieciaków na dworze graniczy z cudem.
Czy na prawdę, aż tak straciliśmy kontrolę nad naszym bytem, na rzecz komputerów, internetu i 'fame' wynikającego z nic nie znaczących osiągnięć w sieci?
Sama korzystam z kilku portali internetowych, prócz fejsika, mam konto na instagram.com, deviantart.com i kilku mniej znaczących. Jednak moje korzystanie, bardziej opiera się na obserwacji, jak działają 'social media', i publikacji swoich prac. Nie są co prawda jakieś nadzwyczajne, jednak publikuje otaczającą mnie rzeczywistość, a nie 'samojebki', nie używam ulepszaczy (bo po co) i cieszę się z efektów.

Lans na sentymenty, na wspominki, na bycie kimś-to coś do czego dąży większość internautów.
Przeraża mnie uwielbienie do sweet foci, osobiście sama mam ich z pięć, na kilkadziesiąt tysięcy zrobionych zdjęć i ponad stu które upubliczniłam. Co się stało, że zamiast pokazać prawdziwy uśmiech, ludzie myślą że krzywa mina, 'pożalsiępanieboże' dziubek i wyeksponowany biust, jest dzisiaj czymś pożądanym, 'pięknym' i takim 'cool'. Cóż, nie jest.. Kwintesencją 'dziubka' jest dla mnie-
Wiecie co jest ważne?
Powaga. Myśl o tym żeby się zachować.
Kultura. Żeby nie sprawiać innym przykrości i zostawić coś dobrego po sobie.
Honor. Podejmowanie decyzji zgodnie ze swoim sumieniem.
Nie lans, nie popularność, świecenie dupą również.
Możemy te social media, wykorzystać do czegoś dobrego.
Mamy możliwość pokazywania piękna, dzielenia się wspomnieniami i honorowania ludzi ważnych.
Pozdrawiam serdecznie.